„Ostatnie dziecko lasu” wsparciem w odnawianiu kontaktu dzieci z przyrodą

„Ostatnie dziecko lasu” wsparciem w odnawianiu kontaktu dzieci z przyrodą

Witajcie!

Z nostalgią wspominam czas dzieciństwa, który toczył się na zewnątrz: w tunelach między krzakami dzikich róż, na drzewach w celu sięgnięcia gałęzi dającej najlepszą podporę dla stóp, wśród trawy na polach, gdzie zbierałam kwiaty do wianków… Gdy o tym myślę, czuję zapachy natury, słyszę szum wiatru i swój radosny śmiech wywołany tymi wszystkimi doznaniami. Chciałabym takich lub chociaż podobnych wspomnień dla swoich (i nie tylko swoich) dzieci. Aby doświadczyły łączności z czymś więcej niż ekran komputera i telefonu, książki na kolanach oraz betonowego osiedla. Presji czasu i wymagań edukacyjnych. Chciałabym, aby poczuły się jak dzieci lasu, łąki, wody, natury… Tak jak pisze o tym Richard Louv, autor „Ostatniego dziecko lasu” wydawnictwa Mamania.

Z przyjemnością usiadłam do tej książki, bo sam kolor okładki zachęcił mnie do jej lektury – obiecywał spokój, oddech, zieleń… Czerpię wiele przyjemności z przebywania na wsi, spacerów na nieodległych polach czy obserwowania zachodów słońca nad okolicznym lasem. Podobnie jak autor, czuję przynależność do przyrody, czuję się częścią „jej gąszczu”. Jednak sporo osób dorosłych zapomniało o tym, ile radości, błogości lub spokoju niesie przebywanie na zewnątrz. Zaszywamy się w domach, zamiast korzystać z tego, co oferuje nam świeże powietrze, woda, łąka, a nawet nasz zwykły taras. Richard Louv określa ten stan rzeczy terminem „zespołu deficytu natury”.

Postęp technologiczny, który się dokonuje, sprawia, że coraz mniej miejsca w naszym krajobrazie zajmuje przyroda. W książce jest to określane jako trzecie pogranicze, charakteryzujące się pewnymi cechami, takimi jak brak zainteresowania podchodzeniem naszego pożywienia, brak relacji ze zwierzętami czy też abstrakcyjne podejście do niej. Pięknie oddaje to podtytuł jednego z rozdziałów „Dla młodych ludzi jedzenie jest z Wenus, a uprawa roli z Marsa”. Reprezentuje to kompletne oderwanie od naturalnego łańcucha wydarzeń, jaki występuje w naturze. Inne sprawy wydają się dla nich bardziej naturalne – eksperymenty i łączenie elementów organizmów bardzo się od siebie różniących, symboliczny kontakt z naturą poprzez wizytę w ZOO. Coraz więcej obszarów jest zabudowywanych, coraz mniej miejsca i możliwości bawienia się i przebywania w środowisku naturalnym. Dzieci coraz rzadziej spędzają czas na zewnątrz – a mogą być tego różne przyczyny: brak nawyków z tym związanych, brak możliwości, brak przykładu ze strony rodziców.

Zabawa na podwórku ze swobodnej przekształca się w zorganizowaną, zazwyczaj sportową. Zanika spontaniczna zabawa, eksplorowanie i poznawanie otaczającej dzieci natury (jak pisze autor wynika to między innymi ze strachu przed niebezpieczeństwem, kojarzonym z przebywaniem na zewnątrz, brakiem wiedzy przekazywanej przez szkoły i brakiem więzi dziecka z przyrodą miejsca zamieszkania). W związku z tym coraz modniejszy, ale także potrzebny, staje się ruch ekopsychologii, podkreślający uzdrawiający i terapeutyczny związek człowieka z przyrodą (książka przekazuje nam wiele badań go potwierdzających).

Autor wysuwa hipotezę, że siedzący tryb życia i oddalenie od natury mogą być jednym z powodów depresji dziecięcej. Samo przebywanie na zewnątrz nie zniweluje tej choroby, ale może w sposób kojący oddziaływać na emocje jej towarzyszące, wywoływać pozytywny spokój i przyspieszyć zdrowienie. Sama ekspozycja na żywe kwiaty i związaną z nimi zieleń sprawia, że (wg badań opisanych w książce) mali pacjenci szybciej dochodzą do siebie. Natura ma niesamowity wpływ na psychikę człowieka i warto te powiązania wykorzystywać.

A można to robić w różny sposób. Jak zachęcić dziecko do przebywania i zabawy na łonie natury? Przede wszystkim samemu poczuć zachwyt i czerpać przyjemność ze wspólnych spacerów, wędrówek czy wędkowania. Czytanie o przyrodzie ze swoimi dziećmi również pomoże w tym procesie. Dobrym pomysłem jest pozwolenie na zabawę w przydomowym ogródku lub działce, a jeśli takowych się nie ma, to wspólna wyprawa na łąki czy nieodległe pola. Następnie założenie zeszytu w którym wszystko opiszemy i przykleimy zdobyte trofea.

Również edukacja w szkołach, stawiająca na bezpośrednią naukę i doznania związane z przyrodą, mogłaby zwiększyć pozytywne odczucia jej odbiorców. Autor podpowiada, jak walczyć o coraz większy udział natury w naszym życiu i radzi, byśmy nie poddawali się i nie zniechęcali. Wspomina również o możliwościach zmian w miastach, dzięki którym staną się one bardziej przyjazne naturze. Wskazuje na bezpośrednie powiązania duchowości z przyrodą, co może stanowić kolejny cenny argument do walki o większy udział przyrody w życiu człowieka.

Nasze zmysły są przeciążane bodźcami płynącymi z zewnątrz: komputerami, telewizorami, pracą, szkołą. Są to tak inwazyjne i intensywne doznania, że często ograniczają umiejętność odpoczynku w spokojniejszych i delikatniejszych warunkach, które oferuje nam natura. Warunkach, które ukoją nasze zmysły, zaoferują poznanie wzrokiem, słuchem, dotykiem i smakiem. Podczas codziennego funkcjonowania szczególnie dotyk jest ograniczony ze względu na częste przebywanie przy komputerach, które próbują zastępować fizyczną i przyrodniczą bliskość. Poza tym Internet daje złudne poczucie wszechwiedzy i tego, że już nie trzeba niczego doświadczać i sprawdzać samemu, bo jest to dostępne w wirtualnym świecie. A wiele rzeczy w przyrodzie warto poznawać samemu, rozwijając jeden z typów inteligencji według Gardnera, czyli inteligencję przyrodniczą, zorientowaną na zdolności związane z doświadczaniem natury, pojmowaniem jej zależności i opiekę nad florą i fauną. Są to niezwykle cenne umiejętności, kształtujące zdolności oraz umiejętności praktyczne, takie jak obserwacja przyrody i na tej podstawie wyciąganie wniosków, budowanie fortów czy zamków z piasku (doskonalenie koordynacji wzrokowo- ruchowej, planowanie, zależności przestrzenne).

Pozycja ta stała się dla mnie osobistym przeżyciem i głęboką refleksją. Pozwoliła mi na nowo docenić to, że mieszkam na pojezierzu suwalskim, będącym skarbem natury i możliwości obcowania z przyrodą. Z radością odnajdywałam w niej także poglądy podobne do moich, poparte odwołaniami do badań specjalistów szerszej zajmujących się tematem natury i jej problemów we współczesnym świecie. Pobudzała moją wyobraźnię pięknie opisywanymi krajobrazami, dzięki czemu łatwo wczuwałam się w to, co czytam.

Z drugiej strony wywołała chęć zmiany i walki o goszczenie w naturze, wspólne odkrywanie z dziećmi, a nawet rozmowy na jej temat z uczniami i zachęcanie ich do kontemplacji i praktykowania uważności w jeszcze większym stopniu niż do tej pory robiłam. Pomogą mi w tym propozycje autora dotyczące tematów do dyskusji, ale także konkretnych działań, mających na celu wpuszczanie natury na nasze tereny. Przyroda jest niezbędna do rozwoju dziecka, gdyż pobudza zmysły i uczy poprzez zabawę i proste doświadczenia związane z naturą. Poza tym wielcy ludzie, przywoływani na kartach książki, w dzieciństwie dużo czasu spędzali na świeżym powietrzu, ćwicząc swoją wyobraźnię, dostrzegając związki w przyrodzie, a później wspominając jak te doświadczenia miały wielki wpływ na ich życie i umożliwiło sukcesy.

Co ciekawe, autor przywołuje również stwierdzenia, że obcowanie z naturą, obok farmakoterapii i terapii behawioralnej, jest jednym ze sposobów leczenia ADHD. Natura sprawia, że tak zwana uwaga ukierunkowana odpoczywa, zieleń rozjaśnia myśli i minimalizuje poczucie stresu. Według badań ,(Taylor, Kuo, Sullivan) (…) Zielone przestrzenie zachęcają do zabawy twórczej, poprawiając u dzieci umiejętność pozytywnej interakcji z dorosłymi i łagodzą objawy zaburzeń deficytu uwagi”. Nie tylko dzieci z zaburzeniami skorzystają na dobrodziejstwach przyrody, ale każdy z nas, chociaż najważniejsze jest „(…) Połączenie zerwanej więzi między młodymi a przyrodą – leży w naszym interesie nie tylko ze względu naki czy sprawiedliwości, ale także dlatego, że od tego zależy nasze zdrowie psychiczne, fizyczne i duchowe.”

Ta niezwykła książka zainspirowała mnie do stworzenia gry, która na pewno przybliży dzieci nie tylko do przyrody, ale także polepszy i urozmaici relację z rodziną. Zachęcam do użytkowania mojej propozycji, gdyż przyniesie wiele korzyści inteligencji przyrodniczej każdej osobie, która odważy się “Dzikować w lesie” 😊

Całość gry jest dostępna tutaj:

Facebook – recenzja „Ostatnie dziecko lasu”

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powrót na górę

Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. więcej informacji

Aby zapewnić Tobie najwyższy poziom realizacji usługi, opcje ciasteczek na tej stronie są ustawione na "zezwalaj na pliki cookies". Kontynuując przeglądanie strony bez zmiany ustawień lub klikając przycisk "Akceptuję" zgadzasz się na ich wykorzystanie.

Zamknij