Czas ferii sprzyja spędzaniu czasu z własnymi dzieciakami. Dzięki mniejszemu natłokowi obowiązków typowo szkolnych, mogę poświęcić energię na poznawanie nowych aktywności i gier w towarzystwie synka i córki. A nie jest to łatwe przy dwójce trochę ponad 2-letnich dzieci. Niezrażona tym, że dzieciaki nie mają „standardowych” trzech lat (a co tam, dostosuję instrukcję i zasady!) oraz kłótniami o to, czyja jest ciuchcia lub którą planszę mam sobie wybrać (lub pionek), rozpoczęłam testy niektórych gier dla mniejszych dzieci. I w ten sposób dotarłam do „Potwornych porządków”.
Kiedy recenzuję gry dla młodszych dzieciaków, wydanych przez Naszą Ksiegarnię, zawsze jestem zauroczona ich grafiką. A jak wiadomo, jeśli coś jest kolorowe i ładne, to istnieje większa szansa, że zainteresuje dzieci. Kiedy zobaczymy błysk oka u młodego człowieka, możemy rozpocząć rozgrywkę. W tej grze mamy do czynienia z rysunkami pokojów, mebli i potworków. Zadaniem graczy jest zrobienie porządków w pokoju przed pójściem spać. Każdy (maksymalnie 4 osoby) dostaje planszę, na ktorej powinien umieścić 4 przedmioty: lampkę, łóżko, obraz i pluszaka. Aby je uzyskać, należy przeprowadzać losowanie z woreczka – poprzez dotyk rozpoznać kształt odpowiednich przedmiotów. Nie będzie to jednak takie proste, bo zadanie będą utrudniać potworki do złudzenia przypominające kształtem poszukiwane przedmioty. Kiedy osoba, której kolej przypada, wyciągnie coś z woreczka (nie podglądując), może wykonać jedną z akcji: jeśli jest to przedmiot, którego nie ma, kładzie go na swoją planszę; jeśli już taki ma, odkłada go do woreczka, mieszając go z innymi przedmiotami; jeśli wylosuje potworka, odrzuca go jak najdalej i krzyczy: „Potworki do norki!”. Następnie podaje woreczek kolejnej osobie. Jest to najprostszy z wariantów gry (są również inne).
Gra ma oczywiste walory edukacyjno – wychowawcze: utrwalanie kolorów, kształtów, rozwijanie motoryki małej, wyobraźni przestrzennej czy koncentracji. To niezwykle ważne u młodszych dzieci. Kolejnymi istotnymi aspektami są elementy gry, czyli potworki oraz porządki. Rodzice (i nie tylko) często poszukują nowych sposobów, nowych narzędzi do oswajania dzieci z różnymi sytuacjami czy trudnościami etapów rozwojowych. Lęk przed ciemnością, potworami, samotnym spaniem może być oswajany nie tylko przez cierpliwość, towarzyszenie i bliskość, ale również rozmowy i wykorzystywanie przy tym ciekawych gier, takich jak ta. Podczas rozgrywki, gdy dziecko wypędza potworka jak najdalej, można zagaić rozmowę o tym, co lub kto może pomóc w poradzeniu sobie z danym „potworkiem”, czyli de facto trudnością dziecka. Nasza uwaga, nieocenianie i chęć wsparcia są kluczowe w takich tematach. Kiedy młody człowiek nie podrzuca żadnych pomysłów, można go spytać czy potrzebuje wesprzeć się naszymi radami i podpowiedzieć coś, co może być skuteczne i poczekać na jego reakcję. Dziecko, które nie będzie przekonane do jakiegoś pomysłu, nie skorzysta na nim.
Gra jest również świetnym wstępem do poruszenia tematu porządków, a idąc dalej, obowiązków domowych. Warto jak najwcześniej wprowadzać dziecko w ten temat, oczywiście dostosowując specyfikę wyznaczanych zadań do wieku. Dzięki temu uczymy nie tylko odpowiedzialności i dbałości o wspólny dom, ale również pokazujemy naszą wiarę w możliwości dziecka.
Na początku napisałam wam, że próbowałam zagrać w tę grę z moimi bliźniakami. Jak to wyszło? Cóż, wszystkie przedmioty i potworki z woreczka wylądowały na podłodze, a dzieciaki, z moją zachętą, układały przedmioty na planszach, próbując przy tym dobierać odpowiedni kształt i kolor. One były zadowolone, ja również – w końcu pierwsze koty za płoty! A co najważniejsze – radość ze wspólnie spędzonego czasu.