Czy pamiętacie czasy, gdy mieliście tyle energii, że ciężko było wam usiedzieć w miejscu, a co dopiero położyć się spać? Wiele pomysłów lub wspomnień przelatywało przez głowę, co utrudniało spokojne zaśnięcie. Osobom dorosłym, zmęczonym po całym dniu ciężkiej pracy, trudno jest czasem sobie taki stan przypomnieć i zrozumieć to, że ich dzieci nie mogą zasnąć. Przecież wieczorem jest tyle ekscytujących rzeczy do opowiedzenia! Wyciszanie się jest jednym z trudniejszych tematów, z którym muszą zmierzyć się rodzice młodszych dzieci. Co może pomóc w spokojniejszym i szybszym procesie zasypiania? Rytuały i uporządkowane czynności wieczorne, spokojna rozmowa, metody relaksacyjne lub mindfulness (jakiś czas temu pisałam o nich tu i tu), kołysanka, wyciszająca bajka… Jedną z tych ostatnich chciałabym wam polecić, gdyż urzekła mnie prześliczną grafiką i prostą opowieścią, która przypadnie do gustu młodym czytelnikom. „Historia małej popielicy, która nie mogła zasnąć” autorstwa S. Bohlmann i K. Schoene wydawnictwa Mamania.
Od pierwszych stron trudności z zaśnięciem małej popielicy stały się dla mnie bliskie. Ileż to razy leżę przy swoich maluchach, które próbują mnie zagadywać (choć ze względu na wiek nie znają wielu słów), śmiać się lub wstawać z łóżka – robią wszystko, byle tylko uniknąć spania. Są jak nasza słodka bohaterka: przewracają się, taczają po łóżku, bawią się kocykiem… I nic! Próbowałam (i próbuję) w takich sytuacjach różnych sposobów, żeby im pomóc: śpiewam im kołysanki (chociaż do słodkich treli słowika mi daleko), a przed spaniem staram się jak najczęściej bawić się i biegać na podwórku (ja tempem ślimaka, a dzieciaki tempem zająca). W domu czytam im piękne historie (te z obrazkami, a nie jak sowa, za pomocą słów i cieni), a nawet przynoszę ulubioną maskotkę, aby mogły się do niej przytulić, jak do puszystego misia. Nie próbowałam tylko liczenia owiec jak lis oraz wiszenia do góry głową jak nietoperz (chociaż ostatnie jest kuszące w innych okolicznościach). Czasami są takie dni, kiedy te sposoby zawodzą i mam ochotę zasnąć, jak wszyscy pomocnicy zwierzątka.
Co wtedy?
Wtedy potrzebna jest moja cierpliwość, dużo przytulania i mruczenia „kotki dwa mama”. A co ostatecznie pomogło małej popielicy, która jest na pewno prawdziwą popielicą? To już sami sprawdźcie! Chyba, że wcześniej zaśniecie i będziecie we śnie przytulać się do lisa, słowika, ślimaka, sowy, nietoperza, niedźwiedzia… Istnieje jednak duże prawdopodobieństwo, że wasze dzieci nie pozwolą wam zasnąć, żeby usłyszeć koniec tej zabawnej i pouczającej historii. Pouczającej, bo pokazuje, że istnieje wiele sposobów na zasypianie, które można wypróbować, aby odnaleźć ten własny. Wszyscy uczymy się przecież metodą prób i błędów. Towarzyszmy więc dzieciom i w tym aspekcie, walcząc z naszą dorosłą sennością. Wysiłek wynagrodzi ich spokojna, pogrążona we śnie, buzia.