„Czerwony bez zielonego, żółty bez niebieskiego… Skucha!”
Kto by pomyślał, że gra z kolorami może przynieść tyle emocji? A jednak! Ukoronowaniem mojej kolekcji „Gier…” jest nowiutka „Gra w kolory” od Wydawnictwa Nasza Księgarnia.
Tę dynamiczną i oczywiście niezwykle barwną grę rozgrywałam w różnych zespołach wiekowych i w każdym z nich przyniosła ona wiele emocji. Na samym zresztą pudełku napisane jest, że to „szalona gra imprezowa”. I chociaż nie grałam w nią podczas żadnej imprezy, to z całą pewnością mogę stwierdzić, że wyścig do wygranej bywa całkiem brawurowy 🙂 .
Naszym celem jest jak najszybsze wykładanie odpowiednich kart kolorów na stół. Ten, kto pierwszy wyłoży swoją ostatnią kartę, zdobywa jeden punkt. Aby wygrać, należy mieć 3 punkty. Wszystkie karty są tasowane i każdy z graczy otrzymuje 7, których nie pokazuje przeciwnikom. Podczas swojego ruchu osoba, której jest kolej, wykonuje rzut dwiema kostkami. Wynik tego działania decyduje o tym, jakie karty zostaną wyłożone na stół. Kostki z kolorami wskazują na to, jakie barwy powinny znaleźć się na poszukiwanych kartach. Kostki z przekreślonymi kolorami mówią nam o tym, których nie powinno być. Karty wykłada się pojedynczo, a ilość, którą można wyłożyć podczas jednego ruchu, określa liczba graczy. Jeśli więc gramy w 4 osoby, to na stole mogą się znaleźć tylko 4 karty. „Jeśli więc ktoś zdąży wyłożyć więcej niż 1 kartę, ktoś inny nie będzie mógł wyłożyć swojej”. Jak więc się domyślacie właśnie stąd bierze się ten szalony niekiedy wyścig. 🙂 Za błędnie wyłożoną kartę spotyka nas kara w postaci dobrania dodatkowych 3 kart.
Zasady są więc proste i krótkie, dzięki czemu możemy grać już z 6-latkami. Rozgrywka przynosi wiele ekscytacji, czasem śmiechu, niekiedy złości, więc jest dobrym motywem do późniejszego przepracowywania radzenia sobie z emocjami, w tym z przegraną, jak również zachowania po wygranej. W drużynach, w których rozgrywałam „Grę w kolory” zawodnicy pilnowali innych – czy nie wykładają złych kart – co pomagało kształtować zasadę fair play. Dodatkowym bonusem gry jest oczywiście kształtowanie i rozwijanie wielu funkcji poznawczych, wymieniając chociażby spostrzegawczość, koncentrację czy myślenie.
Jakkolwiek gra jest od sześciu lat, możemy próbować jej używać już z młodszymi dziećmi. W jaki sposób? Bez elementów rywalizacji, z nastawieniem na potrzeby i umiejętności naszego dziecka. Dzięki tak barwnej i wyrazistej grafice możemy utrwalać nazewnictwo kolorów, uczyć się określać poszczególne elementy znajdujące się na kartach, a nawet tworzyć z nich sekwencje obrazków,a przez to również krótkie, ciekawe historyjki. Użycie elementów gry zależy tak naprawdę zależy wyłącznie od nasze wyobraźni, więc warto się nią posłużyć i znaleźć dla siebie dodatkowe zastosowania. 🙂
Jeśli szukacie ciekawej gry, która zdynamizuje zajęcia grupowe i indywidualne, to jest to gra dla was. Na pewno uzyskacie dzięki niej barwne wspomnienia 🙂