Z jakimi uczuciami najczęściej pracujecie jako specjaliści?
O których z nich przychodzi wam rozmawiać z uczniami, podopiecznymi czy też własnymi dziećmi?
Odpowiedzi będą zapewne różne, jednak mogę z pewną dozą pewności obstawić, że wśród nich znajduje się złość. Złość jest emocją nieprzyjemną do przeżywania, zarówno dla otoczenia, jak i dla samej osoby złoszczącej się, bo o ile sama w sobie jest bardzo potrzebna i wspierająca określanie naszych potrzeb i granic, o tyle niektóre sposoby jej wyrażania nie są pożądane w życiu społecznym. Jednym z zadań ważnych osób dorosłych (w szczególności opiekunów) jest wspieranie dziecka w przeżywaniu złości i modelowaniu jej tak, żeby dziecko nie szkodziło sobie i osobom je otaczającym. Aby tak się stało, warto poukładać we własnej, dorosłej głowie, informacje dotyczące specyfiki tej emocji i później swoją wiedzą (i postawą) przekazywać to dziecku. Myślę, że oprócz własnych doświadczeń i refleksji dobrym dodatkiem i wsparciem w tej psychoedukacji są mądre książeczki, które można czytać z dzieckiem. W gąszczu literatury dotyczącej emocji odnaleść można różne pozycje, jednak to, co ostatnio przeczytałam, jest oparte na ciekawej fabule i w intrygujący sposób może wprowadzić w tą tematykę. Mam tutaj na myśli książkę pani Oksany Buśko pod tytułem „Stań i laboratorium emocji”.
Pozycja, którą wspominam, dotyczy historii chłopca o imieniu Staś, który uczęszcza do zerówki. Podczas pewnego ćwiczenia, doskonalącego pismo, odczuł złość, która opanowała go do tego stopnia, że zachował się w trudny i gwałtowny dla siebie i innych sposób. Aby ochłonąć, udaje się do miejsca wyciszenia, w którym ma możliwość pobycia samemu, pozostając jednocześnie pod dyskretną opieką pani nauczycielki. Podczas malowania rysunku z badaczem i laboratorium przenosi się do świata zawartego na kolorowanej kartce papieru. Poznaje tam niesamowitego naukowca, bardzo zajętego, ale jednocześnie oddanego swojej pracy, który w magiczny sposób miał możliwość obserwacji całości wybuchu złości, a teraz, poprzez rozmowę, wspiera Stasia w zrozumieniu czym jest złość, jak wpływa na człowieka oraz co można zrobić, żeby okazywać ją w bezpieczny sposób. Wszystko to odbywa się w atmosferze niezwykłego laboratorium, w którym znajdują się tajemnicze substancje, księgi, ale również ekran na którym został wyświetlony film z nagraniem zachowania chłopca. Badacz opiera się na faktach, w prosty sposób odwołując się do udziału mózgu w powstawaniu emocji, różnych sposobów radzenia sobie z niepowodzeniami (co można było zobaczyć w zachowaniach dzieci na wyświetlanym filmie) oraz zachęcając chłopca do opracowania informacji, które uzyskał. Jak w tej niecodziennej sytuacji odnajdywał się Staś? Oraz jak skończyła się ta przygoda? To musicie już doczytać sami.
To, co dla mnie cenne w tej książce, to fakt, że historia w niej opisana jest osadzona w ciekawej scenerii laboratorium, w której nauka oraz magia przeplatają się ze sobą. Potrafi to zaciekawić czytelnika i wciągnąć go w opowiadaną historię. Realny przykład sytuacji możliwej do zaistnienia w codzienności przedszkolaków pozwala na łatwiejszą identyfikację z bohaterem i przekonanie, że dziecko może sobie poradzić z własnymi przeżyciami i zachowaniami, gdyż istnieją proste i dostępne alternatywy dla krzyku, bicia czy rzucania przedmiotami. Historię dopełnia rzeczowo napisana psychoedukacja dla rodziców, w której odnajdą oni opis dotyczący istoty i wagi emocji, jak również co można zrobić, żeby wspierać dzieci. Myślę, że pochylenie się nad tą pozycją i wprowadzenie jej do rodzicielskiej psychoedukacji, dotyczącej przeżywania złości, będzie stanowić interesujące dopełnienie domowych, bliskościowych rozmów.