„Dziękujemy za wybór naszych linii lotniczych. Życzymy przyjemnego lotu” Kto z nas pamięta jeszcze takie pokładowe powitanie stewardessy? Czas, kiedy można było w swobodny sposób przemieszczać między krajami, bez stresu i pełnego napięcia zastanowienia czy nasze wakacje / urlop będą wydarzeniem przyjemnym i bezpiecznym jednocześnie? Rzeczywistość doświadcza nas w trudny sposób, również te osoby, które uwielbiały podróżować. Duża część z nas żyje nadzieją na powolny powrót do stabilnej i przewidywalnej rzeczywistości, w której będziemy ponownie beztroskimi turystami. Póki jednak musimy być bardziej ostrożni, alternatywą dla nas mogą stać się podróże „palcem po mapie”, zdjęcia… i gra planszowa. Być może „Boarding” nie zastąpi pięknych widoków Sewilli, ale pozwoli chociaż przez chwilę poczuć atmosferę hali odlotów i pokładu samolotu.
Kiedy otworzycie pudełko z grą, ujrzycie plansze z repliką pokładu samolotu. Waszym zadaniem jest przydzielanie miejsc pasażerom w taki sposób, aby uzyskać jak najwięcej punktów. Nie jest to jednak łatwe, bo podróżujący mają swoje preferencje: zakochani chcą siedzieć razem, dzieci wymagają opieki dorosłych, a biznesmeni, turyści i ekolodzy lubią towarzystwo kolegów po fachu. Kiedy układ siedzących obok siebie nie pozwala wam na usadzenie kolejnych osób, można skorzystać z opcji wypraszania pasażerów z pokładu, jednak trzeba być rozważnym przy takim wyborze – powoduje on punkty ujemne, doliczane na koniec rozgrywki. Kolejną ważną informacją jest to, że puste fotele również przynoszą straty – za każdy zapłacimy punktem ujemnym. Jak więc widzicie logika, taktyka i myślenie przestrzenne będą waszymi przyjaciółmi podczas rozgrywki.
Każda runda wygląda podobnie. Gracz wybiera jedną z czterech kart pasażerów (pierwsza jest zawsze darmowa, za każdą kolejną trzeba zapłacić; warto również zwracać uwagę na to, czy w rogu nie ma działań specjalnych, których znaczenie znajdziemy w instrukcji), pobiera znaczniki podróżujących w odpowiednim kolorze (czerwony to zakochani, biały – dzieci, niebieski – biznesmeni, żółty – turyści a zielony to ekolodzy) i rozmieszcza ich na swojej planszy zgodnie z zasadami (są to między innymi takie, że kartę pasażerów można dowolnie obracać, a także fakt, że jedno miejsce zajmuje jedna osoba). Następnie odkłada kartę obok siebie lub do pudełka i porządkuje pozostałe, leżące na stole. Gra toczy się do momentu wyczerpania znaczników pasażerów w dowolnym kolorze. Wtedy gracze odbywają ostatnią rundę, aby mieć ich po równo i następuje podliczenie punktów. Poza wariantem podstawowym, który właśnie opisałam, istnieje również wersja trudniejsza (w której biorą udział karty trudne lub wydarzeń) oraz dla jednej osoby.
Poza oczywistymi walorami dla rozwoju i doskonalenia funkcji poznawczych naszego umysłu widzę w tej grze szansę na rozmowę o marzeniach i pragnieniach naszych starszych (od 10.tego roku życia) dzieciaków. Będąc na nauczaniu zdalnym przeżywają oni ograniczenie w postaci przebywania w czterech ścianach swojego domu. Jednym z uczuć, które mogą im towarzyszyć, jest frustracja z powodu ograniczenia ich mobilności i możliwości. Wykorzystując motyw gry damy upust wyobraźni i zaczniemy rozmawiać: „No dobrze, a wyobraź sobie, że jesteś na pokładzie tego samolotu – gdzie polecisz? Kogo ze sobą weźmiesz?”. Idąc dalej tym tropem, możemy poruszyć temat tego, co młody człowiek zostawiłby w kraju: jakie sytuacje, wydarzenia, osoby. Od czego / kogo chciałby odpocząć. Jakie jest miejsce, do którego chciałby się udać – czy jest to miejsce konkretne, realne ( jak Paryż czy Australia), czy raczej istniejące tylko w wyobraźni? W jaki sposób spożytkowałby wolny czas będąc już tam, gdzie sobie wymarzył – czego by szukał, co oglądał, co robił? Kiedy chciałby wrócić i z jakimi doświadczeniami, a może nawet nowymi cechami? Jak widzicie pytań jest wiele, wszystko zależy tylko od tego, jak poprowadzicie rozmowę… i oczywiście od otwartości na nią ze strony młodego człowieka.
Ja na pewno wiem jedno: ta logiczna gra pozwoliła mi się przenieść w wyobraźni w podróż do miejsca, które zawsze chciałam odwiedzić i mam na to jeszcze nadzieję. Tym miejscem jest Australia.
A gdzie wy chcielibyście się udać?